Zbiorcza lista wszystkich innych rzeczy których może zabraknąć – z tego czy innego powodu.
Cynk. Wege mają go według badań dużo mniej. Objawy to wypadanie włosów, słabe paznokcie, słabsze libido, a najpewniejsza „diagnoza” to znaczna poprawa stanu zdrowia po próbnej suplementacji (np o wiele mniej włosów na grzebieniu). Tu dwie uwagi. Po pierwsze, uzupełnienie wieloletniego, dużego niedoboru wymaga wielomiesięcznej suplementacji dużymi dawkami. Trzeba sumarycznie spożyć kilka tysięcy miligramów rozłożone w czasie na całe miesiące, dopiero wtedy zregeneruje się zapasy. Po drugie, duże dawki cynku powodują spadek poziomu miedzi, więc przy tak poważnej suplementacji trzeba o tym pamiętać.
Polecam mój artykuł na ten temat:
https://naturalneleczenie.com.pl/2018/02/15/uzupelnianie-cynku/
Wersja anglojęzyczna
https://healthytreatment.org/2022/02/04/zinc-supplementation/
Zwracam też uwagę na fakt, że bardzo podobne objawy ma niedoczynność tarczycy i niedobór żelaza.
Witaminy z grupy B. wszystkie te B1, B6 i tak dalej. Na słabej diecie można dorobić się niedoborów, są wbrew pozorom dość powszechne. Tu wystarczy podstawowa b complex z apteki za kilka zł.
Witamina E. Szereg badań wykazało niższy poziom u wegetarian. Nie był tragiczny, ale jeśli ktoś chce mieć idealne zdrowie, może rozejrzeć się za pokarmami bogatymi w tę witaminę albo kupić suplement. Tu drobna uwaga, to musi być „miks tokoferoli”, nie wolno jej brać w formie pojedynczej substancji. Witamina E to cała grupa różnych, podobnych w działaniu związków chemicznych, wysokie stężenie tylko jednego z nich doprowadzi do spadku stężenia pozostałych. Warto rozejrzeć się za taką, gdzie jest podany dokładny skład, gdyż producent może dodać do tabletki 1/10000 zapotrzebowania innej formy i dalej będzie prawdziwe twierdzenie, że jest to „mieszanka”, tyle że dla organizmu nie będzie to miało znaczenia. Idealna wersja to tokotrienole, które jednak są dość drogie.
Chrom. Dieta wysokowęglowodanowa, szczególnie gdy jest w niej dużo cukru, może doprowadzić do wypłukania chromu. Niskie stężenie tego pierwiastka w żywności wege też nie ułatwia sprawy. Jeśli ktoś ma ataki hipoglikemii, skoki cukru czy stany lękowe, powinien bezwzględnie go uzupełnić. Odradzam formę pikolinianu, jako że wiązała się z kilkoma przypadkami powikłań, ale obecnie ciężko kupić jakąkolwiek inną.
Fosfatydyl seryny. Naprawdę ciężko powiedzieć, czy wege mogą mieć niedobory. Występuje głównie w rybach, ale teoretycznie organizm tworzy go sam. Niemniej warto o nim wspomnieć, w badaniach miał bardzo duży wpływ na pamięć czy koordynację ruchową u wszystkożerców, którzy mają go w diecie o wiele więcej, więc być może – tylko być może – u wegetarian i zwłaszcza wegan te różnice byłyby jeszcze większe. Nie ma dalszych badań, a szkoda, bo substancja ciekawa i może się okazać, że ważna dla wegetarian. Występuje w lecytynie sojowej i w tabletkach, o wiele mniejsze dawki są w na przykład białej fasoli, ale zbyt niskie, by mieć znaczenie dla organizmu. Dla przykładu, w porównaniu do makreli, gotowana fasola ma fosfatydylu seryny nawet 20 razy mniej.
Obecnie dość silna jest hipoteza, że fosfatydyl seryny jako suplement owszem, może działać, ale tylko pochodzenia zwierzęcego, ten roślinny nie bardzo.
Retinol, czyli odzwierzęca forma witaminy A. Nie wiadomo do końca, czy wege mają obniżone stężenie, badania są tu dość sprzeczne i niepewne. Niektórzy badacze utrzymują, że jakaś część populacji nie potrafi zamieniać formy roślinnej (beta karotenu) w retinol i bardzo mocno namawiają do tego wegetarian, ale badania statystyczne nie wykazywały jakiegoś dużego problemu. Jak to jednak ze statystyką bywa, jeśli jedna osoba na kilkadziesiąt ma upośledzoną syntezę, to średnio wszyscy będą zdrowi.